Instytut Pamięci Narodowej
Wyszukiwarka

27 lutego 1983

W osobie Jezusa Chrystusa spełniły się dokładnie słowa proroka Izajasza, które przypomniał nam czytany przed chwilą fragment Ewangelii: „i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobra nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana" (Łk 4,18-19).

Cała działalność Jezusa Chrystusa zmierzała do tego, aby uświadomić ludziom, że do wolności zostali stworzeni, do wolności dzieci Bożych. Całym swoim życiem ziemskim Chrystus pomagał ludziom zrozumieć sens i wartość cierpienia. Przez cuda dokonywane swoją Bożą mocą umniejszał ludzkie cierpienia fizyczne i duchowe. Uczulał ludzi na cierpienie i ból innych.

Bóg stworzył człowieka wolnym do tego stopnia, że może on Boga przyjąć lub Go odrzucić. Miłość nie istniałaby, gdybyśmy byli do niej zmuszani.

Skąd więc na świecie niewola, dlaczego więzienia?

Są więzienia niewidzialne, jest ich bardzo wiele. Są więzienia, w których ludzie rodzą się, rosną i umierają. Są więzienia systemów i ustrojów. Te więzienia nie tylko niszczą ciała, ale sięgają dalej, sięgają duszy, sięgają głęboko prawdziwej wolności.

Człowiek zbudował też więzienia z cegły i kamienia. Więzienia ogrodzone murem lub drutem kolczastym.

I skoro system wartości Bożych został przez człowieka zburzony, te więzienia czasami są potrzebne.

Nie jest jednak dobrze, gdy te mury więzienne wykorzystywane są do zamykania tych, którzy inaczej myślą, inaczej czują, inaczej pragną dobra Ojczyzny.

Już w maju 1968 roku słyszeliśmy z ust biskupów polskich: „Z powodu odmiennych swoich przekonań nikt nie może być zniesławiony jako wróg. Doszukiwanie się wrogów w ludziach tylko dlatego, że dobra narodu pragną według odmiennych swoich przekonań, nie służy moralności społecznej, a prócz tego pozbawia naród wielu szlachetnych sił i inicjatyw, które mogą przyczynić się do ubogacenia życia społecznego w różnych dziedzinach..."

Jakże aktualnie brzmią słowa biskupów i dzisiaj, gdy w Ojczyźnie naszej, po wyrokach albo czekając na rozprawy sądowe, przebywa w więzieniach tak wiele naszych sióstr i braci. Przebywa za to, że dobra Ojczyzny pragnęli i pragną według odmiennych przekonań, według przekonań wspólnych milionom Polaków.

Ojciec Święty Jan Paweł II w swojej wielkiej modlitwie zanoszonej do Matki Bożej Częstochowskiej podczas stanu wojennego wiele razy wołał: „Matko, błagam Cię, aby wyszli na wolność wszyscy, którym tę wolność niesłusznie odebrano...”

Również biskupi wielokrotnie wyrażali nadzieję, że „stan wojenny jak najrychlej się skończy, internowani będą zwolnieni, wobec skazanych za czyny związane ze stanem wojennym będzie stosowana amnestia..." (14 II 1982).

Z końcem ubiegłego roku, pomimo tylu starań biskupów, internowani zostali zwolnieni na apel nie biskupów, ale nowo uformowanej organizacji. Chociaż od tego czasu minęły dwa miesiące, trudno nam jednak ciągle zrozumieć, dlaczego kilku naszym braciom w przeddzień Bożego Narodzenia internowanie zmieniono na aresztowanie. Dlaczego musieli czekać ponad rok w obozie dla internowanych, aby się dowiedzieć, że są oskarżeni o czyny, których nie popełnili? Czy nie jest to symboliczny proces przeciwko całej „Solidarności”?

Chrystus jest w sposób szczególny z tymi, którzy cierpią. Utożsamia się z nimi, gdy mówi: „byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie..., byłem głodny, a daliście mi jeść" (Mt 25,35-43).

Czyż Chrystus nie jest w sposób szczególny z tymi, którzy zza krat więzienia na Rakowieckiej piszą do siostry, żony, matki następujące słowa: „Nie zamartwiaj się z mojego powodu. Wiedz, że jestem w stanie znieść wszystko, cokolwiek będzie trzeba. Ciebie proszę, abyś zachowała niezłomną wiarę w opatrzność Bożą i zawsze postępowała jak prawdziwy człowiek i Polka. Wykaż odwagę i hart ducha i módl się za sprawę i za mnie do Matki Boskiej Częstochowskiej". To są słowa jednego z więzionych członków „Solidarności”. Tak myśleć, czuć i pisać mogą tylko ludzie wierni swoim ideałom, wierni swojemu sumieniu.

Jeżeli tam, za kratami więzienia, bracia nasi potrafią wlewać w serca swoich najbliższych ufność i wiarę w Boga, wierność słusznej sprawie, to o ileż bardziej powinniśmy czynić to my, którzy mamy przecież możliwość poświęcania naszych sił i naszego serca dla dobra innych.

Czy pamiętamy, że ci bracia nasi, skazani za czyny z dekretu o stanie wojennym, bracia nasi, o amnestię dla których dopominali się biskupi również przed paroma tygodniami, bronili godności robotnika? Że chcieli być do końca wierni ideałom i marzeniom, pod którymi w 1980 roku podpisywały się miliony ludzi?

Jak ważna jest dla nich i dla nas świadomość, że trwa wzajemna solidarność ludzkich serc, że ich troski są naszymi troskami! Świadomość, że ich rodziny są otoczone opieką materialną i duchową. Świadomość, że każdego dnia w naszych domach rodzinnych przy wieczornym pacierzu prosimy Boga za niewinnie więzionych, o siłę wytrwania i wolności dla nich. Świadomość, że modlimy się sami i uczymy dzieci modlitwy za nasze narodowe, patriotyczne zrywy i ideały.

Szatan będzie umacniał swoje królestwo na ziemi i w naszej Ojczyźnie, królestwo zakłamania, nienawiści i zastraszenia, jeżeli my wszyscy nie będziemy na co dzień stawali się coraz silniejsi Bogiem i Jego łaską. Jeżeli nie będziemy z troską, sercem i miłością pochylali się nad braćmi naszymi cierpiącymi niewinnie w więzieniach i nad ich zatroskanymi rodzinami.

Są środowiska, gdzie rodziny uwięzionych otacza się opieka i powszechnym szacunkiem. Ale są też takie, gdzie strach jest silniejszy od poczucia moralnego obowiązku.

Pamiętajmy słowa Chrystusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili...” (Mt 25,40).

Biskupi upominają się o amnestię i w czytanym dzisiaj komunikacie, o amnestię, która ma spowodować uwolnienie wszystkich więzionych za czyny z dekretu o stanie wojennym. Amnestia, abolicja, a nie akt łaski. Bo to nie może być zrzucenie kajdan z rąk, a założenie ich na duszę.

Piszą kobiety więzione w Fordonie: „Chcemy wyjść na wolność, ale nie za wszelka cenę. Nie za cenę wyrzeczenia się ideałów, nie za cenę zdrady samego siebie i tych, którzy nam zaufali..."

„Postawmy prawdę na świeczniku", jak mówią słowa wiersza. Postawmy życie w prawdzie na pierwszym miejscu, jeżeli nie chcemy, by nasze sumienie porosło pleśnią. Słowa prawdy, życie w prawdzie może kosztować, jest czasami ryzykowne. Ale, jak mówił zmarły prymas kardynał Stefan Wyszyński: „Tylko za plewy się nie płaci. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić..."

Nie sprzedawajmy swoich ideałów za misę ciepłej soczewicy. Nie sprzedawaj swoich ideałów kupcząc twoim bratem. Od ciebie, od nas wszystkich zależy, od naszej troski o braci niewinnie uwięzionych i od naszego życia w prawdzie na co dzień, jak szybko nadejdzie czas, gdy będziemy solidarnie i z miłością dzielić nasz chleb powszedni.

W tym czasie, kiedy tyle sił potrzeba naszemu narodowi, aby odzyskać i zachować wolność, prosimy Boga, aby napełnił nas mocą swojego Ducha. Aby uspokoił nasze serca i dodał ufności w zwycięstwo dobra nad złem. Aby oświecił zaćmione umysły naszych braci. Aby wzbudził w narodzie ducha prawdziwej solidarności ludzkich serc. Niech biją rytmem serca Bożego, które tak bardzo nas umiłowało.

Amen.

Opcje strony