Mszę prymicyjną odprawił w Suchowoli. Wkrótce po tym ks. Jerzy został wikarym w parafii Świętej Trójcy w podwarszawskich Ząbkach, następnie zaś w Aninie. Było to dla niego ogromne wyzwanie – chciał być sobą i być blisko ludzi, którym służył. Szybko stał się ulubieńcem swoich parafian, „czując ich potrzeby nerwem duszpasterza”, jak wspominał jeden z jego znajomych.
Przyjaźnie zawarte w tym okresie utrzymały się do końca życia księdza. Wielu z jego znajomych chroniło go potem przed bezpieką. W swej pracy ujawniał coraz więcej talentów, miał niezliczoną ilość pomysłów. Był doskonałym organizatorem. To zjednywało mu sympatię i gromadziło wokół niego ciepłych, życzliwych ludzi. Odznaczał się przy tym wszystkim niezależnością postępowania i sądów oraz odwagą ich głoszenia.
Piotr Łysakowski